Sunday, April 26, 2009

Skarpetki cz. I

Wiosna w pełni a mnie naszło na skarpetki. Pora roku właściwie nie ma znaczenia bo pogoda potrafi płatać figle niezależnie od sezonu, a poza tym na pewno przyjdzie jesień, zima, a wtedy wełniane skarpetki będą jak znalazł. Antycypując chłodne/zimne dni oraz znudzenie po pierwszej skarpetce zaczęłam robić kilka par na raz. Nie wiem jak u was, bo u mnie entuzjazm robienia nowego wzoru przechodzi dokładnie po pierwszej skarpetce. Ostatnio przeczytałam, że dla utrzymania w miarę stałego poziomu zaangażowania oraz satysfakcji najlepiej robić na drutach kilka różnych rzeczy na raz. Powaliła mnie ona na kolana. Wcześniej z zamiłowaniem biczownika “katowałam” się robieniem tylko jednej rzeczy na raz. Myślałam, że tylko tak powstrzymam się przed produkcją nieprzebranej liczby UFO – popularnie zwanych “unfinished objects” i nadszarpywaniem mojego budżetu zakupami kolejnych włóczek. Teraz może dokończenie rzeczy zajmuje mi więcej czasu, za to jestem o wiele bardziej szczęśliwa.     

Po tych mądrościach do rzeczy. Pierwsze zakończone skarpetki to liliowe z koronkowym vel ażurowym wykonczeniem. Bardzo lubie ażury, niby się trzeba napracować ale ostatecznie powtarza się ten sam schemat. W sumie nie jest to jakaś magiczna sztuka, wymaga trochę koncetracji na początu.  Za to w nagrodę masz efektowną całość. 



Skarpetki były robione były stylem od “góry do dołu” albo jak kto woli od hmm… mankietów (czy skarpetki mają mankiety?) w kierunku palców. To moja ulubiona metoda. Jakoś do tej pory z alternatywnym sposóbem (od czubków palców do gory) wiązały się z popularą wtopą.  Zakonczenie przy palcach, było robione na zasadzie zdejmowania jednego co któreś oczko. Takie zdejmowanie "w kółko" dało efekt gwiazdki.


Druty: 2.0 mm bambusowe

Włóczka: 100% wełna merino 180m/50g (2 motki)

Wzór: Knit Gifts 2006 (Interweave Knits)


No comments:

Post a Comment